wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział 8.

~~ Perspektywa Patrici ~~

Minąły już dwa tygodnie odkąd tu mieszkamy. Oczywiście opowiedziałam Joy o moim śnie w którym rozmawiałam z bogiem. Szukaliśmy w internecie informacji o tej Kropielnicy.
Ostatnio znów rozmawiałam z bogiem. Był mocno zdenerwowany, gdyż nie rozpoczełam jeszcze poszukiwań. A co ja mogę? Staram się. Nie idzie.
Dziwiło mnie jedno. Za każdym razem nazywa mnie Naznaczona. O tym niesety nic nie pisze w internecie.
Muszę przyznać że mam bardzo dobre kontakty z Eddie'm. Jesteśmy na etapie przyjaźni. Nie spędzamy ze sobą dużo czasu, ponieważ on często znika razem ze swoimi przyjaciółmi. No ale widujemy się jeszcze w szkole.
Właśnie siedzę na lekcji biologii. Razem z Joy, oczywiście.
Nagle do pomieszczenie wszedł Sweet.
- Przepraszam, mogę prosić pannę Mercer do siebie?
Joy wstała i bez słowa udała się za dyrektorem. Ciekawe co on chciał od niej.
Krótko po ich wyjściu zadzwonił dzwonek.
Poszłam do łazienki. Znajdowała tam się kafelka z kółkiem. Gdy się ją ściągnęło była okrągła dziura w ścianie na wylot. Można było spokojnie oglądać z tamtąd gabinet dyrektora. Dowiedziałam się o tym zaledwie tydzień temu gdy w gniwie walnęłam w kafelkę a owa rzecz się poruszyła.
Wyciągnęłam pilnik z kieszeni i zaczęłam przy pomocy tego przedmiotu ściągnąć kafelkę. Spojrzałam przez dziurkę. Pusto. Nikogo nie było w gabinecie. Nawet Sweeta. Dziwne. Pewnie Joy teraz mnie szuka.
Obeszłam cała szkołe, ale nic. Nigdzie jej nie było.
- Chłopaki- zwróciłam się do błaznów- wiedzieliście gdziesz Joy?
Muszę wspomnieć że kontakty między Joy a Jeromem strasznie się polepszyły. Nie dokuczają już sobie tak jak to robili w pierwszym tygodniu pobytu tutaj.
- Nie ma jej u Sweeta?- zapytał Alfie.
- Nie ma jej tam. Trudno pójdę szukać dalej.
Jednak dziwiłam się dopiero poźniej po lekcjach gdy wróciłam do domu. Jak zawsze wracałam do pokoju. Dzisiaj z nadzieją że tam w końcu znajdę Joy. Ominęła dziś pięć lekcji.
Weszłam do pokoju a na łóżku Joy siedziała jakaś obca mi dziewczyna. Wyszłam z pokoju by zobaczyć czy w dobre drzwi weszłam. A może ja pomyliłam Dom? Ale wszystko wyglada tak samo jak w Domu Anubisa. Wróciłam do pokoju a tam znów siedziała ta dziewczyna.
- Jestem Lilly- podbiegła do mnie dziewczyna i wyciągnęła rękę. Nie podałam jej swojej.
- Co robisz w moim i Joy pokoju? - zapytałam wkurzona. Gdzie jest Joy!?
- Trudy mnie tu przyprowadziła- odpowiedziała spanikowana.
Ruszyłam w stronę gabinetu Victora. Zapukałam raz i nawet nie czekając na komendę '' Wejść'' otworzyłam drzwi.
- Gdzie jest Joy!?- krzyknęłam stojąc wciąż w drzwiach.
- Proszę nie krzyczeć!- teraz to on podniósł głos- rodzice Joy zabrał ją ze szkoły- powiedział już spokojniej.
- I nic by mi prędzej nie powiedziała!?- znów krzyknęłam.
Victor wstał i podszedł do mnie a ja wykonałam odruchowa krok w tył. Zatrzasnął przede mną drzwi.
- Patricio,  co się stało? - w końcu zjawił się jak go potrzebowałam.
Podeszłam do Eddiego.
- Joy wyjechała- powiedziałam stając naprzeciwko niego - a w moim pokoju jest jakaś dziewczyna.
- Chodźmy sprawdzić- pociągnął mnie za rękę i poszliśmy w stronę pokoju.
Otworzyłam drzwi. Lilly wciąż tam siedziała. Uśmiechnęła się szeroko na nasz widok bądź tylko na widok Eddiego, za to ja spiorunowałam ją wzrokiem.
Usiadliśmy z Eddie'm na moim łóżku i zaczeliśmy rozmawiać o dzisiejszym dniu w szkole. Po chwili Eddie dostał SMSa . Powiedział że to od Fabiana. Ma coś tam mu pomóc więc musi iść.
Ja natomist musiałam się przebrać gdyż wciąż była w mundurku.
- Jesteś Patty, tak? - zapytała Lilly jak wróciłam z łazienki.
- Patricia- poprawiłam ją.
- Wiesz nie chciałam by sobie nabawić wrógów pierwszego dnia. Mogłabyś mnie nie zabić tym wzrokiem?
- Emm. Moja przyjaciółka wyjechała z akademinka bez pożegnania. Od razu na jej miejsce przyjechała jakaś nowa dziewczyna. Już jesteś moim wrogiem.
Joy została porwana. Muszę się z nią skontaktować. Szkoda tylko że nie odbiera ode mnie telefonów.
- Ten blondyn jest twoim chłopakiem?- zapytała. 
- Eddie? Nie, coś ty- zaśmiałam się.
- Pasujecie do siebie- przyznała.
- Dobra... Idę do salonu- i czym prędzej wyszłam z pokoju.

~~ Perspektywa Alfiego ~~

- Trudy! - zawołałem gospodynię- nic do jedzenie nie ma.
- Oh Alfie- powiedziała- właśnie się wybieram na zakupy. Idziesz ze mną?
- Bo ten... Mi się przypomniało że muszę zrobic zadanie domowe- nie chciało mi się iść na miasto.
Zamknęłam lodówkę i wyszłem na korytarz. Zobaczyłem tam Pat idącą do salonu.
- Patricia. Czekaj- zatrzymałem ją- znalazłaś Joy?
- Wyjechała ze szkoły- złapała się za ramię- już ktoś na jej miejsce przyjechał.
- A ładna?- zapytałem.
No i dostało mi się. Patricia walnęła mnie w moje ramię. A ja jakoś spojrzałem na jej. I wydawało mi się że miała coś na nim. No ale Naznaczoną jest Mara przecież. Tak uważamy. A ponieważ ona wyjechała jest bezpieczna.
- Wszystko dobrze?-  zapytałem. Patricia była cała blada i trzymała się za głowę.
- Tak, tak. Wszystko dobrze- skłamała, wiem to ponieważ od razu po powiedzeniu tego złapała się ściany- A może jednak nie... Pomożesz mi dojść do sofy? - dodała.
Wziełem ją pod rekę i zaprowadziłem do salonu.
- Co zrobić?- zapytałem spanikowany gdy pomogłem Patrici usiąść.
- Idź po wodę- powiedziała zachrypniętnym głosem.
Sekundę później stałem przed lodówką i wyciągałem dzbanek z wodą.  Nalałem do szkalnki i wróciłem do Pat.
Podałem jej szkalnkę a ona chlusneła sobie wodą w twarz. W efekcie ja też zostałem oblany.
- Co ty robisz?- zdziwiłem się.
- Już wszystko dobrze- poinformowała mnie wycierając swoją twarz rękawem bluzki.
- Hej, hej, hej, lepiej usiądź- powiedziałem gdy tylko zobaczyłem że wstaje.
- Już wszystko dobrze- powtórzyła, ominęła mnie podając mi pustą szklankę i poszła na górę.

~~ Perspektywa Patrici ~~ 

Głupi bóg. Znów mnie osłabił. To jest kara za nic nie robienie. Ja tam akurat staram się wszystkiego. Wczoraj ponad godzinę siedziałam w necie i szukałam. Czego? Sama nie wiem. To wszysyko jest do bani. Jeszcze teraz Joy nie ma i zostałam z tym wszystkim sama. Mam ochotę teraz zakopać się pod ziemię. Trochę teraz żałuję że przyjechałam do tej szkoły.
- Lilly? Śpisz?- zapytałam. Było już dawno po godzinie policyjnej.
Nic nie odpowiedziała.
Bałam się dziś zasnąć gdyż miałam dziś znów spotkać boga. Potrzebuję Joy. Musi mi pomóc. Ja sama nie dam rady. 
Bałam się zasnąć ale niesety usnęła. Byłam zbyt zmęczona.

- Ty nie wdzięczna! Nie wykonujesz zadania! Zostaniesz ukarana!
- Ale....

Podniosłam się z łóżka. Nie mogłam złapać oddechu. Do tego jeszcze znak piekł mnie niewyobrażalnie. Właśnie dlatego nie chciałam zasnąć. Bałam się konfrontacji z bogiem.
Łzy same mi do oczu napływały. To przez ten ból.
Potrzebuję teraz kogoś pomocy. Ale nie ma Joy!
Spojrzałam na zegar w telefonie. Kilka minut po pierwszej. Wstałam z łóżka i aż zakręciło mi się w głowie. Złapałam się ramy łóżka. I co ja teraz miałam zrobić? Czułam jakby teraz ktoś mi odrywał rękę. Wyszłam z pokoju. Zatrzymałam się przed pokojem Niny i Amber. Chyba dlatego że dalej nie mogłam dojść. Otworzyłam drzwi. Dziewczyny spały ale to chyba logiczne w nocy. Podeszłam do łóżka brunetki.
- Nino... Potrzebuję pomocy....- powiedziałam po czym upadłam na ziemię.

____

Pieprzona burza zepsóła modem z internetem. Ugh!
Przyspieszyła trochę akcję bo nie chciało mi się pisać jak sama próbuje coś znaleść. No i w kolejnym opowiadaniu dowie się o Sibunie.
No i jeszcze pytanie.
Czy przeszkadza wam jak piszę z perspektywy kogoś innego niż Patrici i Eddiego, np. Alfiego?

3 komentarze: